lukrowana baba dzrożdżowa

Nasze Koło laureatem konkursu „MałoPolska smakuje na Wielkanoc”

Kolejny konkurs i kolejny sukces. Nasza „Lukrem malowana baba z Głębokiej” została laureatką w konkursie organizowanym przez Oddział Terenowy Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Krakowie „Małopolska smakuje na Wielkanoc”. Tak jak w konkursie Bożonarodzeniowym, tak i tu laureatów było dwunastu, a konkurencja bardzo silna.

zdjęcie Lukrem malowana baba z Głębokiej
Lukrem malowana baba z Głębokiej

Przepis na naszą babę:

  • 100 ml ciepłego mleka (od lokalnych rolników)
  • 50 g świeżych drożdży (drożdże z piekarni w Baranówce)
  • 370 g maki pszennej (mąka z młyna w Niedźwiedziu)
  • 40 g cukru
  • szczypta soli
  • 5 żółtek (jajka od mojego sąsiada, od szczęśliwych kurek, ma najlepsze)
  • 150 g masła
  • szafran (przez noc namoczony w wódce, który nadaje babce niezwykły aromat
    i piękny złocisty kolor)

oraz bakalie: suszone rodzynki, żurawina, smażona skórka pomarańczy

lukier cytrynowy:

250 g cukru pudru, sok z cytryny (ilość według uznania)

Przygotowanie: forma z kominem o średnicy 25 cm wysmarowana masłem i obsypana bułką tartą drożdże, masło i jaja przygotować wcześniej, aby były w temperaturze pokojowej.
Ciasto baby wielkanocnej przyrządzane jest z drożdży piekarskich lub piwnych, wymieszanych z 1 łyżką mąki, 1 łyżką cukru, połową ciepłego mleka. Taki zaczyn odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu pod przykryciem na około 10-15 min.
Do wyrośniętego zaczynu dodajemy resztę ciepłego mleka, cukier, do tego przesianą mąkę, wsypujemy sól i mieszamy. Stopniowo dodajemy żółtka, cały czas powoli mieszając składniki drewnianą łyżką. Jako ostatni dodajemy namoczony wcześniej szafran.
Po połączeniu składników wyrabiamy ciasto ręcznie przez około 10 minut – jest to świetny sposób na uspokojenie nerwów, upuszczenie pary, a w końcu zastanowienie się co jeszcze przed świętami trzeba zrobić. Należy tylko pamiętać, że wszystkie składniki oraz naczynia muszą mieć jednakową temperaturę. Do ciasta dodajemy miękkie, pokrojone na kawałki masło i łączymy je z ciastem, wyrabiamy jeszcze przez około 10 minut do czasu aż otrzymamy elastyczne i błyszczące ciasto, które będzie odklejało się (ześlizgiwało) z ręki i boków miski. Wówczas dodajemy skórkę pomarańczową i rodzynki lub żurawinę, wszystko razem delikatnie mieszamy. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 1 godzinę do wyrośnięcia. Po godzinie czuć już zapach świąt, ciasto drożdżowe ze skórką pomarańczową pachnie tak pięknie, że dzieci same zaglądają do kuchni.
Wyrośnięte ciasto uderzamy pięścią i szybko zagniatamy. Następnie łączymy je w jedną kulę (ciasto nie będzie sztywne, raczej rozciągliwe jak guma), włożyć do formy. W dalszej kolejności przykrywamy je ściereczką i odstawiamy na około  40 minut do wyrośnięcia (ciasto mniej więcej dwukrotnie zwiększy objętość). Piekarnik nagrzewamy do 180°C (góra i dół bez termoobiegu). Kratkę w piekarniku należy ustawić na nieco niższej półce niż połowa piekarnika, wstawiamy formę z babką i pieczemy przez  35 minut. Wyjmujemy z piekarnika i studzimy.
Przestudzoną babę przekładamy na paterę i polewamy obficie lukrem: do miseczki wsypujemy cukier puder, stopniowo dodajemy gorący sok z cytryny w takiej ilości aby otrzymać lukier o odpowiedniej gęstości. Mieszamy ze smażoną skórką pomarańczową.
Smacznego!
Żeby upiec tak wspaniałą babę drożdżową, trzeba poznać trochę jej historii, która podpowie nam jak obchodzić się z tym kapryśnym ciastem.

Historia i pochodzenie wielkanocnych ciast gubią się w masie różnych podań i legend. Pochodzenie nazwy baby wielkanocnej upatrywano w humorach jakie drożdżowe ciasto miewa – mówiono, że jest humorzaste jak… baba. Duński kronikarz Grammaticus w XII w. opisując zwyczaje pogan znad Bałtyku wspomniał o ciastach przypominających kształtem kobiece spódnice z fałdami, węższe u góry i rozszerzające się ku dołowi. Inna historia głosi, iż nazwa pochodzi od fryzury – wysokiego koka, który przed laty nosiły gospodynie na polskich wsiach. Jeszcze inna geneza mówi, że dzisiejszą nazwę baba zawdzięcza królowi Stanisławowi Leszczyńskiemu, który był wielkim smakoszem tego ciasta. Ze względu na to, że była ona pieczona w formach podobnych do turbanu, król nazwał ją tak na cześć bohatera „Baśni z 1000 i jednej nocy”- Ali Baby.

Podania głoszą, że babka wielkanocna była znana także w XV w. Była pieczona w specjalnych walcowatych formach miedzianych lub glinianych. Łatwo można ją było rozpoznać po charakterystycznym otworze w środku i grubej warstwie lukru na zewnątrz. W XVII w. w Polsce czasochłonne baby podawano tylko na dworach i w najbogatszych domach. Ucierane na ogromnej ilości żółtek z dodatkiem szafranu, który był świadectwem bogactwa i pokazywał, że gospodarze mają zasobny portfel (na szafran było stać tylko niektórych). Uzyskiwana z krokusów przyprawa miała też inne zalety – pięknie barwiła babę na złoty kolor. Kojarzono ją ze słonecznym blaskiem, dlatego też tak dobrze zadomowiła się na wiosennym, wielkanocnym stole.

Bogate zdobienie babki symbolizowało zbliżający się koniec Wielkiego Postu. Jej przygotowanie zajmowało tydzień. W Wielki Poniedziałek mielono migdały, tarto cukier, przebierano rodzynki, a następnie namaczano w wódce szafran, który zapewniał ciastu złoty kolor oraz korzenny posmak i zapach. Pieczenie zaczynało się najczęściej na dwa dni przed Wielkanocą – w Wielki Piątek, a recepturę – która była ściśle tajna – znały tylko kobiety. W domach panował wówczas wyjątkowy rygor, a cały proces zajmował kilka godzin. Na początek należało odpowiednio przygotować dom. Przed wyrobieniem masy trzeba było szczelnie pozamykać wszystkie okna, by ciasto nie opadło pod wpływem zimnego powietrza. Następnie wszyscy domownicy musieli przestrzegać bezwzględnej ciszy: nie wolno było się kłócić, trzaskać drzwiami, a nawet głośno rozmawiać. Inaczej kapryśna baba mogła nie wyrosnąć.

Mężczyźni mieli zakaz wchodzenia do domu, gdy w piecu rosło ciasto. Ponadto panował przesąd mówiący, że gdy mężczyzna pojawi się w pobliżu pieca, babka opadnie. Jeśli ciasto nie wyrosło lub miało zakalec, stawało się przedmiotem drwin i kompromitacji gospodyni.

Wyjmowanie upieczonego ciasta ponownie przypominało mistyczny obrządek. Doświadczone gospodynie niezwykle delikatnie obchodziły się z babą. Po wyjęciu z pieca owijano ją w pierzyny i  kołysano, by nie dopuścić do opadnięcia ciasta, co byłoby odczytane jako zły znak, zapowiedź nieszczęścia. Na koniec należało babę ozdobić – tradycyjnie polewano ją lukrem, dodawano konfitury i obsypywano makiem na szczęście. 


Wielkanoc to najważniejsze święto dla chrześcijan. Nazwa świąt wywodzi się z niemieckiego Ostern, natomiast grecka i łacińska nazwa Wielkanocy to Pascha. Wielkanoc niesie ze sobą odrodzenie i zapowiedź nastania wiosny, po długiej zimie, Zmartwychwstanie po długim i wyczekującym okresie Wielkiego Postu. Po duchowym przeżyciu uroczystości Triduum Paschalnego i wyśpiewaniu tak oczekiwanego Alleluja, można kontynuować uroczystości w domach, przy suto zastawionych stołach. Potrawy muszą być oczywiście wcześniej poświęcone, do koszyka wkładamy: jaja – jako znak nowego życia, baranka, który jest pamiątką śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, sól (która dodaje potrawom smaku, chroni przed zepsuciem i ma właściwości oczyszczające), pieprz, szynkę – przynoszącą zdrowie, płodność i dostatek, chleb – podstawowy pokarm, który przedstawia ciało Chrystusa, chrzan – symbolizujący siłę i zdrowie oraz ciasta, a wśród nich nie może zabraknąć babki wielkanocnej oraz mazurka. Przy stołach stukamy się jajkami i składamy sobie życzenia. Poniedziałek to czas na mokre obchodzenie świąt, nie ma jak zrywanie się wcześniej niż domownicy żeby przywitać ich chlustem wody, tylko nie zimnej. Do tego wizyta u rodziny i próbowanie świątecznego żuru i oczywiście naszej królowej wielkanocnego stołu – lukrem malowanej baby wielkanocnej, najlepszej z Głębokiej.